Zarzut dla podpalacza z Tarnowa, motywem miały być pretensje do byłej dziewczyny
"Sprawcy przedstawiono zarzut, że w nocy z 31 maja na 1 czerwca w Tarnowie poprzez podpalenie przedmiotu przechowywanego na klatce schodowej sprowadził zdarzenie zagrażające życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach w postaci pożaru bloku mieszkalnego. W wyniku tego spowodował u dwóch osób ciężki uszczerbek na zdrowiu – w rozumieniu choroby realnie zagrażającej życiu, w postaci ostrego zatrucia dymem i tlenkiem węgla, co skutkowało utratą przytomności" – powiedział PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie Mieczysław Sienicki.
Zarzut jest postawiony z artkułów 163 i 156 kodeksu karnego. Jak wyjaśnił prok. Sienicki, pożar i umyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu są kwalifikowane jako zbrodnia – za to grozi kara pozbawienia wolności na co najmniej trzy lata. Mężczyzna działał w warunkach recydywy, więc kara może być wyższa.
"Ta kwalifikacja czynu jest niekoniecznie finalna. Będziemy badali kwestię zamiaru, możliwe, że konieczne będzie skierowanie na badania psychiatryczne" – dodał rzecznik prokuratury.
Mężczyzna jest wciąż przesłuchiwany. "Domniemywać należy, że zostanie skierowany wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie, ponieważ mamy do czynienia ze sprawcą niebezpiecznym" – powiedział Sienicki.
38-latek wstępnie przyznał się do winy, ale twierdził, że nie spodziewał się takich skutków swojego działania.
Według nieoficjalnego źródła PAP, mężczyzna podpalił blok, ponieważ miał pretensje do swojej byłej dziewczyny, jednej z mieszkanek – za to, że ta, kiedy zabrał jej telefon, zgłosiła to na policję.
38-letni jest mieszkańcem Tarnowa, ale obecnie nie ma stałego miejsca zamieszkania. "Mężczyzna jest znany tarnowskim policjantom, to multirecydywista, odpowiadający wcześniej za przestępstwa przeciwko życiu i mieniu, takie jak rozboje, kradzieże i włamania" – powiedziała w czwartek po zatrzymaniu podejrzanego oficer prasowy tarnowskiej policji Paweł Klimek. Dodał, że podejrzewany nie odpowiadał wcześniej za podpalenie, ale śledczy nie wykluczają jego udziału w pożarach, do jakich dochodziło wcześniej w tej okolicy.
Pożar wybuchł w środę ok. godz. 23 w bloku mieszkalnym przy ul. Przemysłowej. Ewakuowano 36 mieszkańców, 12 z nich miało różne stopnie objawów podtrucia się tlenkiem węgla. Ogień był przede wszystkim na klatce schodowej, do mieszkań wdarł się dym. Według informacji strażaków, zarzewie ognia było w wózkowni na parterze.
Jak poinformował Urząd Miasta Tarnowa, wszystkim poszkodowanym udzielono pomocy na miejscu, a następnie przetransportowano do szpitali w Tarnowie, Brzesku i Dąbrowie Tarnowskiej.
Na miejscu pożaru obecny był prezydent Tarnowa Roman Ciepiela. Miasto podstawiło autobus, aby ewakuowani mieszkańcy mogli się ogrzać, dostarczono koce, ciepłą odzież i gorące napoje. Wszystkie ewakuowane osoby, które nie udały się do swoich rodzin lub znajomych, otrzymały możliwość czasowego skorzystania ze schronienia się w Ośrodku Interwencji Kryzysowej i obiekcie byłej bursy szkolnej.(PAP)
autor: Beata Kołodziej
bko/ jann/