Kocur. 22. Straż nocna.
fot. nadesłane
Zwierzęta były przerażone informacjami o Borsuku. Słuchały Kocura i starały się zapamiętać każde jego słowo. Przemawiał z podniesionym podbródkiem i podkreślał, że wszystko co mówi jest ważne, a nawet najważniejsze, że las, że wróg, że bezpieczeństwo, że życie, a nawet śmierć…
REKLAMA
Zakończył mocnym wezwaniem: - Bądźcie czujni! Kocuria to nasza ojczyzna! Wrogom mówimy nie!
- Macie mnie informować! Chcę wiedzieć o wszystkim co zobaczycie i usłyszycie! Nie chciałbym być w skórze tych, którzy coś zatają.
- Boli mnie czoło i brzydko wyglądam – wyrwało się Wiewiórce.
-No i co z tego?- burknął Wyliniały - co mnie to obchodzi?
-No, ale mieliśmy Cię o wszystkim informować. Sądziłam, że to ważne. Wiewiórka dotknęła czoła i oblała się rumieńcem. Nie wiedziała o co właściwie Kocurowi chodzi. To informować, czy nie informować? Znowu do niej dotarło, że jej afekt do Wyliniałego chyba jest jednostronny i że jednak źle zrobiła kłamiąc. Przyznać się publicznie, że się jest kłamczuchą? Nigdy. Musi zostać tak jak jest. Trudno.
-Ech, życie jest takie skomplikowane - westchnęła i pomyślała jeszcze, że tak naprawdę, to Kocur ma gruby brzuch i wcale nie jest owłosiony jak jakiś Włoch i od razu poczuła się lepiej.
- Macie mówić mi o tym, czego nie wiem – Wyliniały zwrócił się do zwierząt. Tylko o tym, czego nie wiem! – powtórzył.
-Zrozumiano?
-A o twoim guzie i Borsuku łobuzie już wiemy, Wiewióreczko – dodał już łagodniej i zaśmiał się zadowolony z rymu, który mu wyszedł przez przypadek.
- Misiu, będziesz w nocy stał na straży pod moim domem.
-No, ale ... zaczął Miś.
-Nie ma żadnego ale. To rozkaz!
-Mam czatować sam? Przez całą noc? – zaniepokoił się Miś. A mogę wziąć kogoś do pomocy? Noc jest długa. Warto mieć zmiennika, albo zmienniczkę…Popatrzył na Wiewiórkę i pomyślał, że ona jest taka odważna i sprytna i byłoby fajnie przegadać z nią noc, poplotkować, pośmiać się i w ogóle...
-Kocurze, przydziel mi do pomocy Wiewiórkę.
-Chcesz Wiewiórkę – bierz! – powiedział Kocur i w tej samej chwili przypomniała mu się niedawna rozmowa z Kretem. Uświadomił sobie, że przecież to on o świcie poszedł z grupą operacyjną do norki Borsuka. A co jeśli Kret też jest w jakimś układzie i spisku?
Przez łeb Wyliniałego przeleciały straszne myśli i znowu poczuł, że zdrętwiał mu ogon, przed ślepiami stanął mu obraz ostrej balangi z ruskimi Chippendalesami i to, co potem się działo, a czego tylko się domyślał, bo przecież urwał mu się film i nic nie pamiętał. A może ruscy coś mi dodali do drinka? Cholera! – zaklął w myślach - że też wcześniej na to nie wpadłem...
-Koniec spotkania, wszyscy wynocha! To znaczy, kochani idźcie w pokoju i zachowajcie czujność. Niech żyje Kocuria!
Odwrócił się i szybkimi susami pomknął w stronę chatki tajnych służb.
- Macie mnie informować! Chcę wiedzieć o wszystkim co zobaczycie i usłyszycie! Nie chciałbym być w skórze tych, którzy coś zatają.
- Boli mnie czoło i brzydko wyglądam – wyrwało się Wiewiórce.
-No i co z tego?- burknął Wyliniały - co mnie to obchodzi?
-No, ale mieliśmy Cię o wszystkim informować. Sądziłam, że to ważne. Wiewiórka dotknęła czoła i oblała się rumieńcem. Nie wiedziała o co właściwie Kocurowi chodzi. To informować, czy nie informować? Znowu do niej dotarło, że jej afekt do Wyliniałego chyba jest jednostronny i że jednak źle zrobiła kłamiąc. Przyznać się publicznie, że się jest kłamczuchą? Nigdy. Musi zostać tak jak jest. Trudno.
-Ech, życie jest takie skomplikowane - westchnęła i pomyślała jeszcze, że tak naprawdę, to Kocur ma gruby brzuch i wcale nie jest owłosiony jak jakiś Włoch i od razu poczuła się lepiej.
- Macie mówić mi o tym, czego nie wiem – Wyliniały zwrócił się do zwierząt. Tylko o tym, czego nie wiem! – powtórzył.
-Zrozumiano?
-A o twoim guzie i Borsuku łobuzie już wiemy, Wiewióreczko – dodał już łagodniej i zaśmiał się zadowolony z rymu, który mu wyszedł przez przypadek.
- Misiu, będziesz w nocy stał na straży pod moim domem.
-No, ale ... zaczął Miś.
-Nie ma żadnego ale. To rozkaz!
-Mam czatować sam? Przez całą noc? – zaniepokoił się Miś. A mogę wziąć kogoś do pomocy? Noc jest długa. Warto mieć zmiennika, albo zmienniczkę…Popatrzył na Wiewiórkę i pomyślał, że ona jest taka odważna i sprytna i byłoby fajnie przegadać z nią noc, poplotkować, pośmiać się i w ogóle...
-Kocurze, przydziel mi do pomocy Wiewiórkę.
-Chcesz Wiewiórkę – bierz! – powiedział Kocur i w tej samej chwili przypomniała mu się niedawna rozmowa z Kretem. Uświadomił sobie, że przecież to on o świcie poszedł z grupą operacyjną do norki Borsuka. A co jeśli Kret też jest w jakimś układzie i spisku?
Przez łeb Wyliniałego przeleciały straszne myśli i znowu poczuł, że zdrętwiał mu ogon, przed ślepiami stanął mu obraz ostrej balangi z ruskimi Chippendalesami i to, co potem się działo, a czego tylko się domyślał, bo przecież urwał mu się film i nic nie pamiętał. A może ruscy coś mi dodali do drinka? Cholera! – zaklął w myślach - że też wcześniej na to nie wpadłem...
-Koniec spotkania, wszyscy wynocha! To znaczy, kochani idźcie w pokoju i zachowajcie czujność. Niech żyje Kocuria!
Odwrócił się i szybkimi susami pomknął w stronę chatki tajnych służb.
PRZECZYTAJ JESZCZE